piątek, 21 września 2012

Alleppey, czyli…… no właśnie.


 Do Alleppey miałyśmy dotrzeć łódką z Kolam. Okazało się jednak , że poza sezonem usługa ta nie jest dostępna. Informacji tej nie znalazłyśmy wcześniej w Internetcie, ani nie uzyskałyśmy od ludzi z hotelu w Varkali, których pytałyśmy czy łódki pływają…

Posypały się plany na cały dzień, gdyż łódka miała płynąć 8 godzin. 

Wsiadłyśmy więc w autobus (na szczęście przystanek autobusowy jest opok przystani łódek) i dwie godziny później byłyśmy w Alleppey.

Podróż autobusem była kolejną kiepską autobusową wycieczką. Kierowca był wariatem, więc wytrzęsło nas na wszystkie strony. 

W Alleppey znalazłyśmy pokój w malym Guest Housie w wyjątkowo niskiej cenie – 300Rs za 3 osoby (ok.18zł). I to był jedyny pozytywny element tego miejsca. 

W Alleppey do robienia nie ma nic. 

Niby jest plaża, ale zatłoczona, brudna i przy samej ulicy.
Niby są restauracje, ale bardzo kiepskie.
Niby są riksze, więc jest jak się poruszać, ale kierowcy pijani…

Był za to wesoły autobu, No kierownica z polotem:)





A więc przemęczyłyśmy się ten dzień, czekając na nadejście nocy i sen, gdyż następnego dnia miałyśmy w planach pociąg do Kochi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz