ZAMAWIAMY NAPÓJ W JODHPURZE
Jesteśmy w restauracji. Ja zdecydowałam się na kawę z mlekiem (która smakuje jak zwyczajna Inka z mlekiem), Tosia zastanawiała się
nad bardzo popularnym w Indiach napojem z mango o nazwie Slice (z ang.
Plasterek).
Tosia: Czy jest Slice?
Kelner: Ale plasterek czego?
T: Slice, taki napój z mango
K: Aaaa, to jest, jest
T: Jak duża jest butelka?
K:
T: Czy to szklana butelka? (od tego
zależy wielkość; szklany po ang. glass oznacza także szklankę)
K: To będzie pełna szklanka!
Kelner: Ale plasterek czego?
T: Slice, taki napój z mango
K: Aaaa, to jest, jest
T: Jak duża jest butelka?
K:
Tu następuje gest, będący nową miarą
objętości płynów
K: To będzie pełna szklanka!
Skapitulowałyśmy. Naprawdę ciężko było powstrzymać śmiech i
nie zawstydzić chłopaka… : )
LODY W MCDONALD'S
Podczas czterodniowego pobytu na planie filmowym naszym
zwyczajem stał się wieczorny lodzik. : ) W nagrodę, po dniu pracy, robiłyśmy
przystanek w McDonaldsie przy stacji kolejowej na loda w wafelku w wersji
klasycznej (G.) i maczanego w czekoladzie (T.).
Ostatniego wieczoru dostałam loda jako pierwsza, jednak
sporo mniejszego niż zwykle. Zaczęłam go jeść mimo to, zjadając czubek i
delikatnie oblizując boczek. : ) Gdy Tosia dostała równie małego postanowiłyśmy
złożyć reklamację. Została zaakceptowana.
Gdzie paradoks?
Podczas gdy przygotowywano dla nas drugie porcje, mój (nagryziony!) lód został podany następnemu klientowi…
Oczywiście zainterweniowałyśmy, za co Pan był bardzo wdzięczny : )
Gdzie paradoks?
Podczas gdy przygotowywano dla nas drugie porcje, mój (nagryziony!) lód został podany następnemu klientowi…
Oczywiście zainterweniowałyśmy, za co Pan był bardzo wdzięczny : )
IMIENNA PIZZA W DOMINO'S
Składając zamówienie w Domino’s Pizza należy podać swoje imię. W naszym przypadku oczywiście musimy je przeliterować. Właściwie jedynym
zastosowaniem tego procederu jest wydrukowanie imion na paragonach.
Tego dnia dostałyśmy ponownie ochrzczone: Josia i Posia : )
Tego dnia dostałyśmy ponownie ochrzczone: Josia i Posia : )
Witam, dzięki za ciekawy blog. Mam takie pytanie odnośnie komarów. Jak tam z nimi jest w Indiach? Mam już kupiony bilet i wizę ale boje się malarii i dengi.Ogólnie nigdy wcześniej się nie bałam podróży ale teraz dopadły mnie jakieś lęki.
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :)
Co do komarów to niestety są. W jednych miejscach więcej (Pune, Kovalam) w innych mniej, ale są.
Ja też się bałam (a raczej boję malarii i dengi), ale zrezygnowałam z leków antymalarycznych ze względu na długość pobytu oraz skutki uboczne.
Stosuję Muggę (50% DEET) i w miejscach gdzie można wieszam moskitierę (opryskaną dodatkowo impregnatem).
Ugryzień miałam (i mam:)) sporo, ale póki co na szczęście bez większych ekscesów.
Pozdrawiam,