Dzień rozpoczęłam bardzo rano, ze
względu na chęć zobaczenia wschodu słońca (a się ich tu naoglądaaaam, jak
nigdy:))
Idąc z hotelu nad Ganges (i oczywiście gubiąc się mimo, iż to blisko i że już pokonywałam tę trasę) wdepnęłam w krowią kupę. Już i bez tego byłam zła (w końcu było strasznie rano!). Ta kombinacja sprawiła, że miałam ochotę rozszarpać Hindusa, który zapytany o drogę oczywiście zaprowadził mnie w inne miejsce, czyli do swojej łódki… No ale wdech, wydech, wdech, wydech. Poza tym on się uśmiał jak wdepnęłam i powiedział, że to na szczęście, bo przecież krowy są święte!
Niedaleko Gangesu tuż przed świtem
No więc, pełna szczęścia na
nadchodzący czas, poszłam spotkać się z Sz. I B. Następnie wynajęliśmy łódkę
(100Rs/os/h, ok. 6zł) . Z łódki były bardzo ładne widoki na oba brzegi Gangesu,
a wschodzące słońce zadbało o przyjemną atmosferę.
Drugi brzeg
Marnikarnika Ghat. Widać
unoszący się znad stosu dym.
Po 2 godzinach pływania
znaleźliśmy się przy Ghacie oddalonym od mojego, za to blisko
chłopaków. Zainwestowaliśmy w śniadanie w europejskiej knajpie i z dużą
przyjemnością zjadłam bułkę cynamonową.. Szczególnie iż dnia poprzedniego nie
mogłam w siebie wmusić nic. A w drodze na śniadanie:
Wąskie uliczki Varanasi
Poranny chill
Czekając na transport do
szkoły
Potem nadszedł czas na leniwy spacer w
kierunku Manikarnika Ghat. Była to świetna okazja do obserwacji, co o świcie można
robić nad Gangesem.
Otóż można:
Wykąpać się
Ogolić
Skorzystać z usług fryzjera
Umyć zęby
Zrobić pranie
A następnie je wysuszyć
Pogapić się na turystów
Porobić turystom zdjęcia w sposób dość
bezczelny
Zdrzemnąć się
I wiele, wiele innych…
Po dotarciu do Manikarnika Ghat
poszliśmy w stronę, którą wskazywał zobaczony przeze mnie poprzedniego dnia
znak:
Już wtedy zaświtało mi w głowie, że
przed przyjazdem czytałam o tym miejscu. Krążą legendy, że można tam wypić
najlepsze lassi w Indiach, a niektórzy twierdzą, że najlepsze na świecie!
Czy to prawda? To już w następnym
poście… : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz